Sarah Silverman

Sarah Kate Silverman

6,8
3 430 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Sarah Silverman

Niby politycznie niepoprawna, niby bezkompromisowa, niby nabija się i z koloru skóry, i z Żydów, i z miejszości seksualnych., ale... . Tak jak napisła pewien portal niepoprawność polityczna jest obecnie... poprawna politycznie. Natomiast prawdziwe wyzwanie, jedyny dziewiczy, bo nie obsmiany temat, czyli islam Sarah pozostawia nietknięty. Zabrakło odwagi, czy jednak poprawnośc polityczna ?

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
użytkownik usunięty
JacksLiver

jest mala roznica miedzy "obrazić kogoś kto się tym zainteresuje", a 'obrazic kogos kto przyjdzie do twojego domu i urznie ci glowe nozem kuchennym ku chwale boga i ojczyzny'

JacksLiver

Sara mi się podoba bo przyjęła rolę nauczycielki. Co do tematów, najcenniejsze są najbliższe - czy stańczyk np. byłby rozwodził się na temat Eskimosów żyjących na biegunie? Muszę rozczarować zrozumieniem mojej już niemal ulubienicy (na pewno jeśli chodzi o komików). Posiadam znacznie wyższy współczynnik i może dzięki temu postrzegam głęboki sens i znaczenie jej iście gombrowiczowskiego Humoru. Jak każdy artysta stara zachęca do szerszego spojrzenia na świat. Do tego jeśli ktoś nie zrozumie przesłania to zawsze może odczuć jakieś emocje gdy obnaża ona wady, hipokryzje systemów z którymi identyfikują się słuchacze!

zjonizowany

oby twoje dzieci uczyła
Amen

ProF_A_N_

Ty debilu nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie naśmiewać się z islamu i nie jest to kwestia poprawności a troski o własne życie

użytkownik usunięty
choojniak

Joe Rogan nie miał problemu robić sobie jaj z tego typu rzeczy w Shiny Little Jihad.

Nie chodzi o puste naśmiewanie się a o otwieranie oczu na hipokryzje, łamanie stereotypowego postrzegania, zmuszanie ludzi do myślenia, ze może być inaczej niż się wszyscy umówili.

Na naszym podwórku jest dożo do zrobienia więc po co wtrącać się do spraw obcych (których zresztą trudno zrozumieć i osądzać nie będąc osadzonym w ich dość oddalonej kulturze -oni równie dobrze mogli by stukać się w głowę patrząc na nas).

Mamy dużo więcej lokalnych kuriozów o omówienia np. hipokryzja kościoła:


Super przykład żartu Sary

- jak rozwiązać problem głodu na świecie:
http://www.youtube.com/watch?v=Enkmbv1F3EY



zjonizowany

Wielki fanie! Jej imie to Sarah, nie Sara. Różnicę można zauważyć nawet w wymowie tych imion! Czytając Twoje wypociny dochodzę do wniosku, że Twój podobno wyższy współczynnik to tylko insynuacje wygórowanego ego!

oczywazki

Podziwiam, że zadałeś sobie taki, nie nie mały, trud (poświęcając czas na zapoznanie się z mymi poglądami). Słusznie zauważyłeś -mam wielkie ego, dzięki czemu wielkie marzenia i cele (siłę oraz wiarę). Poza tym lubię naturalnie spolszczać nazwy, imiona wyrażając przez to jak bardzo są mi bliskie (chyba mi tego prawa nie odmówisz:) Widzisz czuję się wolnym od małostkowych schematów artystą i nie obowiązują mnie takie czy inne konwenanse. Jak zechcę będę promował coś zupełnie nowego, sprzecznego ze standardem, zasadami pisowni, gramatyki, kultury, religii itp. To jest właśnie przywilej prekursorów i buntowników, że mają gdzieś sztywne schematy, są też wolni ot takich dziecinnych uwag jak -za całym szacunkiem- Twoje). Więc zanim napiszesz coś jeszcze wiedz, że to mi da tylko pretekst do wypowiedzenia się co zresztą lubię (tzn. nie osiągniesz swego "tajemniczego" celu;)

zjonizowany

Ty buntowniku z piękną grzywą! Inteligentny prekursorze! O władcza światłości!

slasher518

Tak mam tu pewne "słabości" które jednak są niczym innym, niż wynikiem naturalnej ewolucji świadomości. Jeśli jednostka rozwija się szybciej w danym zakresie, np. zyskując interesującą bo niszową wiedzę, pragnie się nią dzielić.
Było by to głupi i nie opłacalne, gdyby nie naturalna determinacja ego, które dąży do eksponowania swojej osoby, jednocześnie robiąc pożyteczna pracę dla ludzi.

Zwróć uwagę, że obserwowany świat materii jest perfekcyjnie zorganizowany (zarówno w makro jak i mikro skali -planety, bakterie -wszystko ma swoją rolę w wzajemnie oddziałującym, rozwijającym się systemie). Chciało by się powiedzieć, że jest to doskonale zorganizowany świat przyrody. Jednak często zapominając, że jesteśmy jego częścią nie zauważamy, że sami także jesteśmy w te procesy wpisani. Iż nie tylko świat materialny jest uporządkowany ale i duchowy. Nasze pragnienia, potrzeby, wzajemne interakcje są podobnie perfekcyjnym mechanizmem. Tylko jako nie dość rozwinięta (w duchowym zakresie) ludzkość, nie zdajemy sobie z tego sprawy. Tak więc ja ze swoją /może niezbyt miłą/ wyniosłością, reprezentuję tylko naturę. Jej doskonałe samoregulujące się procesy, ekspansji i rozwoju (te same procesy, za sprawą których z neandertalczyków wyrosły cywilizacje odbywające loty kosmiczne).

Chodzi o wzrost, rozwój, dzielnie się (a napędem do tego jest ego, z całą tego specyfiką, czyli min. wyniosłością -dążeniem do władzy, podziwiania i posłuchu).
Gdyby nie to nie było by postępu, bo po co dzielić się z innymi gdy można żyć praktycznie w swoim świecie, będąc jednym z milionów anonimowych podobnych istnień. Więc rozwój ma swoje etapy. Dojrzały (pod względem dane idei) "kwiat" zakwita, by zapylić umysły innych i musi być ku temu czymś determinowany (by zwracać na siebie ich uwagę). Tak mi się wydaje /i nie ukrywam, że w podtekście mam takie pragnienie także/. Cóż tak to już pomyślała nasza doskonała natura, która z niczego tworzy i organizuje fenomenalne światy (tak jak ludzką cywilizacje na planecie Ziemia:)

Więc uważam, że nie powinienem się wstydzić, że jestem inny (że wyróżniam się, choć to nie poprawne politycznie, z czego zdaję sobie sprawę i o czym chętnie dyskutuję godzinami -bo to co najbardziej ogranicza naszą wolność to narzucane z góry myślowe schematy min. tzw. POLSKI KOMPLEKS -że trzeba być skromnym itp. /to iście niewolnicze wychowanie narzucone przez kolonizatorów -kościół /tysiąc lat temu/ i sowietów /ostatnie pół wieku "prania umysłów"/). O czym na postawie kontrastu z USA opowiada w krótkim felietonie "o polakach" Max K.

http://youtu.be/8VTp75DLL40?t=8m23s

zjonizowany

Myślisz, że to mi się jakoś szczególnie podoba (użeranie z wszechobecną na tym forum głupotą).
Przypomnę co powiedział S. Lem "Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów więcej".
Czasem wymiękam po dyskusjach z religijnymi oszołomami (którzy są jakby zahipnotyzowani). Choć traktuję to jako wyzwanie.
Cóż widać moje nie racjonalne ego, determinuje mnie by prowadzić tę grę, na tak trudnym i niewdzięcznym froncie (masowe forum z nie wiele myślącym samodzielnie, a powtarzającymi najczęściej populistyczne opinie. Niżej ktoś mi zarzucił, że mam rozdmuchane ego. Ale czy to źle.
Kościół powie że tak (bo to instytucja nastawiona na wyniszczanie indywidualności, świetnie zaprojektowane narzędzie kontroli społecznej, robiące z człowieka mentalnego niewolnika. Z etosem poniżania, umartwiania, cierpienia i z całym systemem zastraszania złem, charakterystycznym dla sekt. Sorry, że się rozpisałem nie na temat. Chciałem powiedzieć, że to niewdzięczne zajęcie. I gdyby nie pewne determinacje, które wytykasz mi również, byłbym nie zasilał swymi punktami widzenia, zbiorowej świadomości. Czyniąc ją uboższą / o alternatywne rozumienie świata/, a siebie bogatszym o święty spokój.
Zaoszczędzoną w ten sposób energię mógłbym przeznaczyć na własny rozwój, oddalając się od społeczności jeszcze dalej (tworząc własną enklawę). Gdyby tak robił każdy świat nie rozwijał by się. Bo ludzie lubą żyć w schemacie, czują zagrożenie ze wszystko co nowe (gdy nie psuć im myślowych szyków, nie mieli by okazji do rewizji i byli by jak zwierzęta, które nie zmieniają zwyczajów. Mają życie zorganizowane w sposób prosty i są zadowolone, pogodzenie. Tym czasem jednostki ludzkie są kreatywne (choć u większości jest to stłumione -celowo wg. mnie).

choojniak

Kiedyś (na podobnej zasadzie) ktoś mógłby powiedzieć, że nikt przy zdrowych zmysłach nie wsiadł by do samolotu lub nie prowadził samochodu. Mogąc ulec nagłośnionym wypadkom ze skutkiem śmiertelnym. Wyobraź sobie, że to może być gra polityczna. Np. producent pontonów w Wenecji, który jest właścicielem pewnej grupy mediów, może eksponować w niej śmiertelne wypadki łodzi motorowych. Wyrabiając wrażenie, że to lub tamto jest niebezpieczne. Współczesna polityka zdaje się polegać na urabianiu opinii (i to co gorsze o niebezpieczeństwie i wrogości). Podobno dlatego min. przeciąga się wojny (aby trzymać w napięciu, podawać statystyki zabitych, zwiększając po obu stronach wzajemną wrogość. Co stanowi strategie polegającą na przygotowaniu gruntu pod kolejne konflikty, na których bardzo wiele się zarabia. Oraz pod pretekstem których można załatwiać inne interesy np. budować państwo policyjne, inwigilować obywateli, wprowadzać bez sensowne przepisy, zwiększyć podatki, wyeliminować konkurencje z rynku).

ProF_A_N_

Głupia babeczka, prymitywne poczucie humoru.

iacob

którą jej wypowiedź masz na myśli (może tą, że otwiera ludziom oczy na hipokryzję religii)
Wg. mnie na tym polega MĄDROŚĆ by burzyć (głupie) stereotypy i taka jest właśnie ROLA artysty.

zjonizowany

Widziałem ją w jakimś 'Late Night Show" czy czymś podobnym. O jej wypowiedziach na temat religii nic mi nie wiadomo. Coś gadała o swoich cyckach i sikaniu, o ile dobrze pamiętam. No, artystką to bym jej nie nazwał. Ale zabawna była w takim filmiku z Buscemim. Należy jej się punkcik więcej.

iacob

aha, to nie wiem... widać mało ją znam (nie oglądając TV, a gdzieś trafiłem okazyjnie na YouTube na kilka jej skeczów, widocznie najlepszych po wrzuconych do sieci przez miłośników..)

iacob

to klasyczne tematu żydowskie o sraniu sikaniu i penisach ich to śmieszy i dla nich jest to wartościowy humor wynika to z minimalnej inteligencji

markin

(nie znam negatywnych przykładów) Może miałem wyjątkowe szczęście poznać "żydowski humor" w wydaniu ów, znanej z komizmu Sary S.(o zaskakująco przyjemnej urodzie młodej dziewczyny mimo, że podchodzi już pod 50-tkę). Ten zabawny filmik nosi tytuł "Sprzedajmy Watykan, Nakarmijmy Świat! - Sarah Silverman" https://www.youtube.com/watch?v=b-_gtgBPQGo

To skłania do refleksji, jaki wpływ na wygląd może mieć na pogoda ducha (i humor, wiec nic tylko pozazdrościć i naśladować:)

zjonizowany

niech zrobi filmik "Zrzućmy na Gazę więcej bomb nie trzeba będzie karmić". Debili co mówią o karmieniu świata to typowa populistyczna propaganda. Niech sprzeda Izrael i Rothchildów.

markin

1. Typowa, czy nie -co za różnica -chodzi o to że TRAFNA = bardzo mądra. Bo po co przepych i bogactwa (jak zauważyła Sara -posiadanie całego miasta) instytucji, która głosi cnoty ubóstwa? <lol> 2. Jakie bomby -skąd Ty żyjesz taką nienawiścią (to tak wychowują w TV, czy gdzie obecnie -bo od paru dekad tego cyrku już nie śledzę)?

zjonizowany

niszczenie i burzenie to rola komunisty a rolą artysty jest dawanie kultury i doznań estetycznych. Rozumiem, że żyjesz w otoczeniu dla którego sraka jest wyrazem artystycznym ale to kłamstwo którym karmią prymitywów aby im się wydawało, że dotykają sztuki. I to właśnie jesteś ty.

markin

Nie przypisywał bym żadnej roli jednej tylko ze stron -młócących ludziom w głowach (daną ideologią).
Artysta w moim rozmienieniu min. edukuje i rozwija ŁAMIĄC SCHEMATY (czyli wprogramowane przez daną ideologię "prawdy").
Nauczanie odbywa się identycznie (choćby taki Jezus -mówił, że nie przychodzi zaprowadzić pokoju, a siać niezgodę, że z jego winy ojciec będzie wydawał syna -był intelektualnym, duchowym rewolucjonistom jak ta tamte czasy). TAK ODBYWA SIĘ WSZELKI ROZWÓJ, czyli ZMIANA. Przez zburzenie starego, skostniałego umysłowego schematu (który blokuje ludziom racjonalne wnioskowanie -np. tzw. "świętości" -to nic innego jak tylko rozwinięty do perfekcji na przestrzeni tysiącleci, sposób psychomanipulacji, kontroli tłumów).

Wiesz, że nie wiem, czy to miała być obraza (taki argument at persona). Bo nawet nie rozumiem, co miałeś na myśli "prymitywów" (cóż -każdy postrzega świat wg. siebie -widać, niektórzy mają ubogi i poszufladkowany, rasistowski -my lepsi, tamci gorsi -tacy nie tacy).
Tylko pozostaje współczuć. Dodam, że sam nie mam środowiska (w tym sensie pozostaję człowiekiem wolnym od oddziaływań -czytaj samodzielnie MYŚLĄCYM ! ).

iacob

żydowskie poczucie humoru to takie które nie jest śmieszne i nie o kiełbasie

markin

Zabrałem głos w tej dyskusji, bo bardzo lubię tę postać (nie za to co mówi, nie za to jakie ma poglądy, czy pochodzenie). Tylko za subtelne energie, jakimi emanuje jej dusza (a które pewna nauka /będąca śmieszną dla nie wtajemniczonych/ przedstawia w formie.. właśnie z warsztatu pracy Pitagorasa, bo ów znany matematyk to właśnie opracował:) Tak więc wiesz, to osoba nie tuzinkowa (nie z pospólstwa). Zauważ, że ma aż 4 imiona, co się nie częste. Jest swego rodzaju mistrzynią (z konkretnym talentem i misją, dzielenia się, inspirowania). Cóż, że współczesna kultura telewizyjna (big brother, seriale, teleturnieje) jest dość płytka, nastawiona na afery, temat seksu i nie wygórowany intelektualnie dowcip. Sara umiejętnie wpisuje się w te potrzeby, aby dotrzeć do szerszej publiczności, przy okazji inspirując ją do rewizji, pewnych obiegowych opinii (co wg. mnie właśnie należy do roli artysty, komicy przez dzieje właśnie się tym zajmowali).

zjonizowany

"Tylko za subtelne energie, jakimi emanuje jej dusza (a które pewna nauka /będąca śmieszną dla nie wtajemniczonych/ przedstawia w formie.. właśnie z warsztatu pracy Pitagorasa, bo ów znany matematyk to właśnie opracował:) Tak więc wiesz, to osoba nie tuzinkowa "

Chyba Cię trochę poniosło.
Czytając Twoje wypowiedzi, pełne górnolotnych i nadętych sformułowań, od razu wyczuwa się wpływ filmów typu "Sekret", które niejednemu, niestety, sprały zdolność krytycznego myślenia.
Jak widać dzisiaj można sprzedać każde g**no byle zawinięte w błyszczący papierek. Stąd taki zachwyt nad "subtelną energią duszy" zwykłej wulgarnej prostaczki, która nie łamie żadnych stereotypów a po prostu opluwa wszystko, co ma jakąkolwiek wartość dla innych.

"Posiadam znacznie wyższy współczynnik i może dzięki temu postrzegam głęboki sens i znaczenie jej iście gombrowiczowskiego Humoru"
Wypuść trochę powietrza ze swojego nadmuchanego ego a sam się ze zdziwieniem przekonasz jak proste i schematyczne jest Twoje myślenie.

dorcus

Im więcej się wie, tym trudniej porozumiewać się z ludźmi (większość z nich zatrzymało się na szkolnej edukacji, nie mając wiele pojęcia o świecie w jakim żyją i jakby nie chcą mieć, broniąc się przed wtajemniczeniem /nad czym ubolewał już Platon w słynnej Jaskini filozofów/).

Zwróć uwagę, że osoby wykraczające poza swoją epokę były uważane za dziwaków "ponosiło ich często" (dopiero gdy cywilizacja dojrzała do ich poziomu pojmowania zostali uznani i zwykle pośmiertnie docenieni). Problem stanowi nieufność i brak wyobraźni (klapki na oczach, skostniałość umysłu i wiara, że wszystko zostało już powiedziane, odkryte, że nie ma tajemnic).

Sądzisz, że to wpływ filmów typu Sekret, zaciera zdolność krytycznego myślenia. Raczej POPRAWNEGO POLITYCZNIE czyli bazującego na obiegowych opiniach, które są poddane szarej (nie umiejącej myśleć samodzielnie) masie po to, aby trzymać ich w niewoli (jakby własnych umysłów) z daleka od tego co istotne (przede wszystkim o wiedzy mogącej prowadzącej do wolności, umiejętności poruszania się po świecie). Ludzie tacy myślą tylko podanymi im z góry kategoriami (stawiając przy tym na tzw. racjonalność, przypominając w tym roboty. Bo dokładniej umysł działa jak komputer, a podane im przeświadczenia, pełnią rolę nań programów. Tak wiec racjonalnie = schematycznie =przewidywalne =POSŁUSZNIE = zgodnie z instrukcją). Zwróć uwagę, że w demokracji NIBY rządzi tłum:) Ale to pozory -popatrz na efekty: Czy ktoś chce mieć dziurawe drogi, głodowe emerytury, bankrutujące szpitale, zlikwidowany przemysł, syf w TV, być karmiony samymi negatywnymi wiadomościami. Gigantyczny aparat biurokratyczny, który (nie ukrywajmy tego) rozkrada pieniądze -np. gdyby składki ZUS nie znikały gdzieś, były by o wiele razy wyższe emerytury. Więc zwróć uwagę, czyje interesy są realizowane -władzy czy obywateli. Popatrz na stare jak świat instytucje do nimi manipulacji, takie jak religie. Głoszą ubóstwo, a same opływają w bogactwa:) Tak działa manipulacja. Wmawia się ludziom, że jest się by im służyć tym czasem okrada się ich na miliony sposobów (dzięki zsynchronizowanemu systemowi dezinformacji, zaczynającego się od tendencyjnej edukacji) wmawia się, że tak musi być, że to jest o.k. (że są problemy i tyle, a religie, że trzeba cierpieć bo takie jest życie <lol>). Naiwność i głupota, służą władzy jak nie wiem co. Dlatego cały nacisk kładzie się na wychowanie IDEALNEGO NIEWOLNIKA, nieświadomego, tego że jest robiony w bambuko. Uważającego, że wszystko to co mu podano jest prawdą, a wszystko czego jemu nie podano (z góry -np. Sekret i tranzytywną wiedzę, lub metody np. medycynę) jest niebezpieczne lub co najmniej kłamliwe. Tak rządzi się tłumem, faszerując wyniszczającymi lekami i oczywiście wykorzystując jako tanią siłę roboczą, do czasu powszechnej automatyzacji ./nadchodzi potrzeba drastycznej redukcji niewolniczej hodowli, bo cóż są już technologie mogące wyeliminować większość miejsc pracy/). Sorry, że rozpisałem się ogólnie o sytuacji w "hodowli" rodem z Orwela.

Jeśli nie wierzysz jak łatwo manipuluje się ludźmi przyjrzyj żyj się dowolnemu wyznawcy religii.
Z przeświadczeniem ich prawdziwości opowiedzą Tobie rożne dziwne rzeczy (że Jezus żyje, Maryja ich strzeże, Szatan grasuje, a piekło pochłonie wszystkich wrogów świętego kościoła, kierowanego przez "nieomylnego" guru;) To brzmi jak nie smaczny żart, ale ludzie nie tylko w to wierzą, ale w tego imię to od wieków się ZABIJAJĄ (w wojnach religijnych innych i sami siebie -tzw. świadectwa świętych). TAK DZIAŁĄ odpowiednio podawana SAMI INFORMACJA! Wiec umysł ludzki jest BEZBRONNY wobec zakrojonej na szeroką skalę, zsynchronizowanej, dezinformacji.
Bez niej nie dało by się okradać ludzi (przez kościoły opowiadające bajeczki /z odrobiną prawdy/ ani przez systemy totalitarne, ostatnio ukrywające się za płaszczykiem demokracji, w których ekonomicznie gnębią ludzi. Przeciekające do opinii publicznej afery to tylko czubek gigantycznej góry lodowej problemu władzy, który jest u samej podstawy jej organizacji. Demokracja =rządy głupszej większości (chaotyczne i idealne dla korupcji).

Wracając do sekretu, jest to podstawowe prawo rządzące umysłem (co można łatwo zauważyć) i dalszą rzeczywistością (co można zauważyć z czasem, tzw. synchroniczności o czym pisał np. Karl Gustaw Jung). Więc masz wybór ignorować to (czego nie wiesz) racjonalizując sobie /wprogramowaną Tobie niechęć/ do rozwoju poza wpisane przez edukację schematy. Albo sięgnąć po zrozumienie, poprzez naukę na własną rękę (aby przekonać się, że to "g-wno" jest warte więcej niż władza i pieniądze, bo jest swego rodzaju narzędziem do kreowania rzeczywistości. Jeśli masz trochę oleju w głowie i stać Ciebie na niezależne myślenie. To zastanów się przez chwilę, wyobrażając sobie (tak hipotetycznie). Że przetrwało do dziś niewolnictwo, tak niegdyś popularne (i bronione, np. w stanach to kwestia sporna wojny secesyjnej. Gdzie jeszcze do połowy XIX wieku trwała debata na temat tego czy znieść niewolnictwo). Więc wyobraź sobie, że pewne NIEZWYKLE wygodne układy, takie jak niewolnictwo, nie giną ot tak w przyrodzie. Tylko ewoluują do bardziej dyskretnych form (które będą rodzajem akceptowanego kompromisu). Można dać ludziom wolność, ale tak zorganizować społeczeństwo, że i tak będą wykonywać polecenia (myśląc że to właściwie, słuszne oraz konieczne dla przeżycia). Zamiast pracować na przysłowiową miskę ryżu i schronienie, pracują na niewielkie pieniądze, które w większości i tak wydają zaledwie na koszty tegoż podstawowego utrzymania. Ich świadomość (wolności, możliwości) formułuje się za to przez systemy masowej propagandy (takiej jak zorganizowane religie, przymusowa edukacja i mas-media, a ostatnio kino /Może zastanawiałeś się, dlaczego w większości filmów są zabójstwa i sceny grozy -dlaczego w wiadomościach są niemal same problemy, kryzysy, wojny. W nagłówkach gazet tragedie, znów zbrodnie i wszelkie nieszczęścia. Religia ze swoją demonologią to istny horror, z którego pełnymi garściami w tym zakresie czerpie kino grozy). W tym wszystkim chodzi o UTRZYMYWANIE I ROZWIJANIE podświadomego /czyli niewolącego/ POCZUCIA ZAGROŻENIA! O to chodzi aby podać bezpieczny schemat (niewolniczej masie -ustawiając ich w pewnych ramach samo poczucia, myślenia i działania -precyzyjnie niczym tryby w machinie). Po czym przedstawić im alternatywę jako zagrożenie (aby nie trzeba było stosować cenzury /o którą trudno w dobie globalnej wioski, internetu/. Chodzi o to aby delikwent, natchnąwszy się na alternatywną wiedzę, uznał ją za właśnie nic nie warte gówno, a najlepiej za zagrożenie! W czym odniosły sukces religie od wieków urabiając opinie nt tzw. "wiedzy tajemnej" (która ma jawić się najgorszym złem). Więc niewolnik ma być posłuszny (chodzić jak w zegarku). Zahipnotyzowany jak w sekcie (prawdą ma być dlań tylko to co mówili mu w szkole, w TV ew. z ambony). Jak z partiami politycznymi (lewica-prawica) ma wybór (wierzący-ateista). Tym czasem /wg. zasady dziel i rządź/ są to celowo podane skrajne programy, obie jako ślepe uliczki (oddalające od sedna problemu prawdy o świecie i człowieku). Wg. zasady im głupszy tym łatwiej nim manipulować (wiec to całe wychowanie ma na celu wyzysk hodowli, tak jak niewolnictwo nadal by obowiązywało). Jedni zarabiają setki tyś m-c i miliony. Mają w rożnych krajach domy, ba posiadłości. Jeżdżą autami jak Bugatti, po 7 milionów, inni kalkulują drobne by starczyło im pod koniec m-c na jedzenie, lub zbierają rok na wakacje nie mogąc doczekać się (zwolnienia z uwięzi na np. 2 tygodnie) czyli tzw. urlopu. Poza, którym są skazani na pracę, którą nie koniecznie lubią. Co zajmuje im większość życia -zwykle po 8h/dn +dojazdy. Czyli mają dość schematycznie zorganizowane życie. Ale ten kto urodził się w niewoli o tym jakby nie wie, że można żyć inaczej (poza kieratem /o czym nawet wspomniano w filmie sekret/).

Co do mego ego, nie jest tak znów rozdmuchane (choć tu znów ocieramy się o kwestie poprawności politycznej -niewolnikom bowiem od dawna wmawia się, że myślenie o sobie jest złe -wiec, że ego jet złe:) W duchowości także zastawione są /podobnie jak w religii/ pułapki myślowe (uniemożliwiające orientacje się i wyzwolenie z błędnego koła podanego schematu myślenia, który od sukcesu i samostanowienia trzyma z daleka). Wracając do tematu "nadmuchanego ego" gdyby było takie, to mówił bym w sposób prosty i o sobie (nie starając się poprzez obszerne opisy, obiektywne przykłady, przedstawić innym ten niezwykle funkcjonalny alternatywny sposób myślenia i poruszania się w rzeczywistości poza schematami), a mówił bym o sobie nadmuchując ego właśnie. Chwaląc się np. że byłem wychowywany do tego, że nigdy nie będę musiał pracować, że mój ojciec w czasach gdy mało kogo było stać na prywatny samochód posiadał długie dyplomatyczne limuzyny (kupił sobie jedną po drugiej, gdy był jeszcze kawalerem. Bo jako dziecko pamiętam tylko zabytkowego mercedesa z przed drugiej wojny (z maska otwieraną na boki) na którym mam zdjęcia z bratem, a który to sprzedał do filmu (o okupacji granego w polskiej TV -jeździli nim głowni bohaterowie). Ale to niewiele w porównaniu do zabytkowego piętrowego dworku, z ćwierć hektarowym dębowym parkiem, pod Warszawą (a obecnie w stolicy która rozszerza się). Który też został zastąpiony, ostatecznie dużo większym domem przypominającym wielkością raczej pałac, coś użyteczności publicznej niż prywatny budynek. Gdzie po śmierci ojca, mieszkałem jakiś czas sam z psem i kotem (grubo ponad tysiąc m2 na osobę). Gdy podaję powierzchnię domu -ludzie czasem myślą, że chodzi o działkę (bo mało kogo stać na działkę /w Warszawie/ tak dużą jak sam dom). Jeśli już budują domy, to przeważnie takie jak moja pracownia -czyli 100 m2, nie mogąc sobie raczej wyobrazić, że można tak mieszkać, aby trzeba było dzwonić do kogoś z rodziny, by znaleźć się w jednym domu -bo gdy jest w drugim skrzydle to nawet krzyku nie usłyszy. Tym czasem nie uważam, aby było to jakoś dużo, bo każdy patrzy w górę, by rozwijać się dalej, przed a nie za siebie. Więc są osoby, które mają piękne posiadłości w klasycznym stylu, z licznymi ozdobami. Są nawet nieraz bardzo tanio do kupienia, porzucone zabytkowe pałace (ze 2x większe, po klika tyś. m2, z działkami po ileś hektarów -fakt, że nie w mieście, poza węzłami komunikacyjnymi. Tym czasem na moją ulicę ma dochodzić nawet metro (a planie alternatywnym -mam nadzieje, że go nie urzeczywistnią, bo powstanie tu większe blokowisko [którego jest już zalążek] a tłumy zadepczą miejscami jakby dziewiczą jeszcze przyrodę. Gdzie na spacerach spotykam nieraz dzikie zwierzęta. Podsumowując. Gdybym miał tak rozdmuchane ego, opowiadał bym o tym co mnie wyróżnia, o sobie lub o ojcu (który w swoich najlepszych czasach prosperity, zarabiał miesięcznie tyle co inni mogli by się chwalić, że dziennie). Jak już zasygnalizowałem mam się czym chwalić, znając trochę anegdot opowiadanych w rodzinie (także trochę o sobie, że też prowadzę nie tuzinkowe życie, bawiąc się rzeczami, które dla innych są poważne np. nie poznawszy wartości pieniądza, poprzez obowiązek nań zapracowania, jestem bardzo rozrzutny i dopiero moja mama powzięła próby wychowania mnie na roztropnego pod tym względem człowieka, odcinając mnie od majątku jak w filmie "Bezcenny dar" aby fundnąć mi życiową lekcje.
Tym czasem ja wymiguję się, np. od przyszłego m-c znów zatrudnię pracownika, któremu zlecam budowę serwisu internetowego (mającego generować tzw. pasywny dochód z programów partnerskich). To jest też kość niezgody z tradycyjnie myślącymi ludźmi -moje podejście do pracy. Dla mnie ideałem jest Henry Ford, mający od wszystkiego ludzi (bo po co tracić czas aby samemu się czegoś uczyć, skoro można zapłacić specjaliście w każdej dziedzinie, który dużo lepiej i szybko zrealizuje zadanie). Ludzie wychowani w mentalności.. starają się zdobyć dobre wykształcenie, aby zdobyć dobrą pracę. Tym czasem to nie prowadzi do bogactwa, a do swego rodzaju zależności (potem nawet gdy podwyższą sobie standard życia, muszą trzymać się tej pracy -do puki nie nauczą się inwestować, tak aby to pieniądza pracowały na nich, a nie oni sami na nie). To zasadniczo różnica sposobu myślenia. Dostosowanie się do warunków życia (wpisanie w schemat) lub niezależne TWORZENIE tego co wygodne, tego czego się chce (nie bacząc na pozorne problemy i ograniczenia wynikające głównie z nie wiedzy). Wiec bogactwo to tak naprawdę wiedza, jej rozwój i pewien oczywiście sposób działania (współpracy ze światem, z czym mi trudno bo jestem swego rodzaju odludkiem -wysublimowałem się ze społeczeństwa, chcąc wpisać się w jego potrzeby musząc się zniżyć do populistycznego sposobu myślenia, który z czasem staje się mi coraz bardziej obcy). Bo widzisz nie pracując /ani wcześniej się nie ucząc wiele/ większość czasu rozwijam się, czytam, rozmyślam, poszukuję. Koncentrując na pasjonujących mnie zagadaniach SIŁA RZECZY rozwijam się dynamicznie uzyskując PONAD przeciętnie rezultaty. Więc jeśli jest wiedza do poznania. Jeśli przyjmiesz, że świat w 2015 roku nie zatrzymał się docierając do skraju możliwości ludzkiego poznania świata. To znaczy, że ten kto więcej poświęca czasu i uwagi, AUTOMATYCZNIE wie więcej, a gdy wiele więcej oddaje się danemu tematu, wie O WIELE WIĘCEJ.
Tak się właśnie składa, że jestem pasjonatem Sekretu (prawa-przyciągania itp). I nie znam tego z jakiegoś tam tylko filmu, czy książeczki pt. "Sekret" która może być traktowana jak wstęp, zajawka do tematu. Bo siła dezinformacji (panoszącej sie w obiegowych przekonaniach głupoty) jest tak wielka, że aby dotrzeć do tych prostych praw, aby dopuścić je do swojej świadomości, trzeba nie lada pracy (nauki, zmiany zachowań, słowem bycia w temacie). Z czasem to wszystko staje się oczywiste, bo masz wiedzę i doświadczenie. Dzięki wiedzy możesz to wyjaśnić innym, a doświadczenie czyni Cię pewnym. Jednak inni tym gardzą, bo tak zostali nauczeni (zaprogramowani przez system kontroli aby trzymali się z dala tego co może ich wyzwolić ze smyczy /która jest zrobiona z mnóstwa programów zależności, dzięki czemu myślą i działają tak a nie inaczej/). Jak byś chciał wiedzieć, bardzo poważni ludzie robili już na ten temat kursy, gdy były zapraszane nawet głowy koronowane [w niektórych /i to nie tak znowu nie licznych/ państwach jest jeszcze monarchia]. Więc wiesz ja nie bazuje na jakiejś tam książce, lub filmikach. To jest cały system wiedzy (i to nie jeden, o którym napisano wiele książek, tak wiele że jedna osoba nie jest w stanie ich przeczytać za życia). To jest po prostu pewna nisza, która nie istnieje dla ludzi nie interesujących się nią. Bo nie wiesz tego czego nie wiesz (to proste prawda?)
Więc jeśli masz wyobraźnie użyj jej wyobrażając sobie, że to bardzo poważny temat dla bardzo poważnych ludzi (np. praktycznie używany szeroko w kręgach biznesu).
Jednak Polska to swego rodzaju (dodać można katolicki) zaścianek /do niedawna za żelazną kurtyną tym bardziej odcięty od trendów w biznesie/. To jest jak kolonia, informacja była podawana w tym zakresie, który było opłacalny dla nadzorców hodowli. Stąd świadomość rzeczywistości współczesnego Polaka, bardziej przypomina pojęcie o świecie jakiegoś Afrykanina z ubogiej wioski /odciętej od cywilizacji/ niż człowieka oczytanego znającego współczesne odkrycia i trendy rozwoju. Możesz zadać sobie nieco trudu, lub potraktować to jak wycieczkę krajoznawczą z ciekawości. Pozwalając sobie na przesłuchanie paru wykładów nt. fizyki kwantowej. Wtedy otworzą się Tobie oczy na to czym jest świat i zrozumiesz, że rewelacje z sekretu znajdują potwierdzenie w nowoczesnej nauce. Co prawda, to nie jest ważne, bo z wielu innych źródeł jest to od dawna znane (sama Rodna B. nagrała film na podstawie książki wydanej przed stu laty w zachodnim świecie, czyli nie na wschodzie, gdzie w pewnych tradycjach te rewelacje są oczywiste od tysiącleci). Tak wiec człowiek wie tyle ile jemu podadzą, o ile sam nie szuka i się nie uczy, może mu umknąć bardzo wiele. Do końca żucia może być przeświadczony np. że Ziemia jest płaska, że dzieci rodzą się przypadkiem, że wszystko jest wyrokiem losu /lub złych bogo-demonów [bo tak przedstawiają świat transcendentny religie]/ tak czy inaczej może wierzyć, że jest ofiarą i odeń nic lub niewiele zależy. Żyć tak prymitywnie jak jego przodkowie. Bo kto się nie rozwija (pozostając w schemacie) ten zostaje w tyle. Choć jest raźnie i wygodnie bo w tłumie myślącym i działającym podobnie (chodzącym do kościoła, lub wierzącym głupstwa z TV) i działającym tak jak im to podane. Masowa świadomość to masowe życie, przypominające bardziej wegetacje niż szczęśliwą przygodę, spełnianie marzeń, samorealizację. Dlatego religie są dekadenckie, wiadomości negatywne, by stymulować do lęku, by tkwić w nie wygodnym, ale bezpiecznym schemacie. W roli niewolnika właściwie. Porównując do tego co alternatywne.

Jeśli moje myślenie jest proste do znakomicie bo PROSTOTA MIARĄ DOSKONAŁOŚCI.
(świat jest prosty, życie także, a jego komplikowanie jest domeną manipulatorów
-w chaosie i nie wiedzy o co chodzi, znakomicie się rządzi. Aby ludzie nie połapali się o co chodzi karmi się ich skomplikowanymi teoriami, systemy ekonomiczne, medyczne, religijne teologie).


Podsumowując

Mając wiele czasu i wiedzy w temacie, staram się odrobiną podzielić (choćby tu na forum).
Nie ukrywam, że lubię pisać (za to nie często mówię o sobie, mimo że mam się czym chwalić).
Jednocześnie prócz ćwiczeń z retoryki, miałem na celu dać alternatywę, oświecić jak działa umysł.
Rozjaśnić przyczyny problemów ze zrozumieniem lub w ogóle chęcią zrozumienia ów Sekretu!
Przy tym muszę się bardzo ograniczać (uważać na słowa, nie rozpędzać się) bo większość czytelników forum, nie rozumie większości newralgicznych zagadnień (jak małe dzieci, mogą się ich wystraszyć). Przez zarozumiałość uznając to za jakieś głupoty, brednie itp. Więc nawet nie mogę się wprost, naturalnie wysłowić. Owszem piszę może nazbyt wiele, ale taki już mam charakter. Jeśli coś robię, mówię skupiam się na szczegółach (co może z czytaniem komplikuje sprawę). Jednak jak każdy doskonalę się, pracując nad sobą i być może wynikiem tegoż będzie zmiana forum. Bo zauważam, że tu już właściwie nie za bardzo mam z kim rozmawiać (albo powtarzam się, jak pod moim ulubionymi filmami -temat gdzie odpowiedziałem na najczęściej zadawane pytania, zakrywają podobne kolejne. To z czym się spotykam na co dzień to nie zrozumienie. Więc chyba zmienię środowisko. Zamiast obniżać punkty widzenia dla porozumienia, starając się wykonywać (podobno najbardziej niewdzięczna) pracę nauczyciela. Nauczyciela, którym zapragnąłem być tu przez chwilę, wyjaśniając wizje artystyczne, ukryte warstwy przesłań w filmach poruszających te nie widoczne dla większości kwestie. Wcześniej też myślałem aby wyedukować własne środowisko w tym zakresie (ale równie nie powiodło się). Osoby zainteresowane tematem /z tego forum/ które zadawały pytania lub umawiały się na GG/Skype/ także nie wykazały się konsekwencją przekładając lub wymiękając po kilku mailach. Widać w mym poziomie wnioskowania rozwinąłem się za daleko i stworzyła się zbyt szeroka przepaść między mym, a obiegowym postrzeganiem rzeczywistości. Przede wszystkim dbam o własny rozwój i trudno było by mi się cofać (by zniżyć do poprzedniego poziomu myślenia -tym bardziej pracując za darmo. Jednak nawet gdy za pieniądze, gdyby było to przemyślane -organizowane, było by to formą sprzedaży siebie -czyli znów wpisanie się w niewolniczy kanon. Polegający na robieniu tego czego się nie chce po to aby dostawać to czego się chce. Tak więc mym przeznaczeniem wydaje się praca samotnego badacza, filozofa. Może kiedyś mą pracę /jak i innych/ docenią przyszłe pokolenia. Bo wypracowałem cały system podobnie jak inni filozofowie (którzy w ramach stworzonego przez sobie systemu są w stanie ODPOWIEDZIEĆ NA /niemal/ KAŻDE PYTANIE).
Więc trochę mi tego szkoda, że mam coś (wiedzę) czego ludziom trzeba, ale czego w większości nawet nie wiedzą, nie zdając sobie sprawy co to znaczy ROZWÓJ. Jakie dobra niesie za sobą postęp w tej dziedzinie. Wydają się być jak Aborygeni w prymitywnej społeczności odciętej od cywilizacji.
Może jeśli im ktoś zaproponuje dobrodziejstwa cywilizacji, przestraszą się i uciekną -w swoim prymitywnym mniemaniu myśląc, że to (czego nie rozumieją) to jakieś czary. Np. zapalniczka, ogień z ręki to duch ognia /który może ich spalić/. Tak podobnie człowiek współczesny, spętany negatywizmami, myśli w kategoriach lęku. Że to co nowe i nie znane, raczej zaszkodzi mu niż pomoże. Takie wnioski wyciągnąłem przez ostatnie parę lat dyskutując z ludźmi (przeciwnikami sekretu) na tym forum. Nie znają czegoś, nie mając o tym najczęściej zielonego pojęcia wypowiadają się o tym, kierowani lękiem i urazą (zaszczepioną im przez religie albo tzw. racjonalne myślenie w oparciu o poprawne polityczne wizje świata. Przestarzałe w świetle dokonań nauki, o czym oczywiście nie mają pojęcia bo nie uczą się sami i nie myślą sami niezależnie, a podpierają się tylko podanym im z góry autorytetem. Przez co ja też jestem posądzany, o uleganie autorytetom takiej lub innej książki. Dlaczego tak się dzieje. Bo wmówiono im /widać dość głęboko/ że nie są w stanie myśleć i dochodzić do prawdy samodzielnie, że muszą opierać się na czymś, na gotowcu. Tym czasem moja praca, jako filozofa-badacza jest z gruntu oparta na TWORZENIE spójnego obrazu całości, a nie podleganie obowiązującym, wpisując się w czyjeś "TWORY".

zjonizowany

jesteś zwycięzcą.
dawno nie spotkałem takiego egotyka. tak się kończy, gdy mamusia zbyt często powtarza "jesteś wyjątkowy"

painmaker83

Po pierwsze - mylisz się bo ludzie się zmieniają oraz mają wiele twarzy, zależnie od sytuacji (doń adaptują się) określenia, że ktoś jest "taki nie taki" jest błędne, bo nie masz pojęcia kto kim jest, jaki jest na podstawie jakieś dawnej wypowiedzi, która także w tamy czasie nie wyraża czyjegoś podejścia do życia. Nie pamiętam o co wtedy szło i nie interesuje mnie to jak kwestia zwycięstw. Jestem wolnym i szczęśliwym człowiekiem (niezależnie myślącym) który nie musi walczyć z nikim i o nic.
Zwycięstwa są dla tłumu, którego umysły na co dzień faszeruje się ideą walki:
o zbawienie, o religie - w kościele
dobra z złem - też indoktrynując od dziecka w TV i kinie
w szkole o dobrą ocenę
w pracy o jakieś za przeproszeniem ochłapy
lub w wyścigu szczurów o uznanie otoczenia
tak jak u rodziców, znajomych, kobiet o względy - warunkową miłość
tak też w sporcie z wysiłkiem, często niszczeniem zdrowia o medale, o aplauz
oraz walki z bronią jak kiedyś w pojedynkach o honor teraz walka o poglądy polityczne, o wypaczoną idę wolności, która jest w istocie pochodną dawnego niewolnictwa, gzie chłop pańszczyźniany był dosłownie przywiązany do ziemi z zakazem przemieszczani i obowiązkiem służby

Podsumowując - ludzie walczą bo mają totalnie wyprane umysły na ideę:
POCZUCIA ZAGROŻENIA, KONIECZNOŚCI WALKI, TRUDU, ZMAGANIA i CIERPIENIA... co czyni z nich stale zakłopotane, zestresowane, zabiegane marionetki, a z czasem ludzkie wraki.. Bo to zabiera im dużo zdrowia i energii.. najbardziej chyba ostatnio polityka, walka o poglądy.. gdzie ciemne masy się na siebie napuszcza w imię zasady dziel i rządź, albo gdzie dwóch się kłoci trzeci korzysta. Ludzie są jak dzieci, emocjonalni, nie rozumni, nie mają wiedzy o świecie i nie myślą, a powtarzają to co im się zasugeruje.
Wiec łatwo ich podburzać, łatwo nimi manipulować napuszczając na rożne walki. Gdy nie ma walki nie ma mowy o dziecięctwie i przegranej. Prawdziwy mistrz nie walczy - patrz film "Siła spokoju".

Po drugie - mylisz się bo etykietki typu "egotyk" są jak już wcześniej zasygnalizowałem są błędną generalizacją. Poza tym wyrazem nie myślenia, a powtarzania tego co zostało podane z góry jako "święta prawda". Definicje i dogmaty jak w religii (siłą wtłaczane formułki w szkole). To urabianie na ideał bezmyślnego niewolnika, pożądanych opinii, któy ma nie myśleć o sobie a złożyć systemowi! Dlatego egoizm, myślenie o sobie jest bardzo zwalczane w owczym tłumie (bo ideał niewolnika ma być oddany do dyspozycji, nie wrażliwy na siebie, gotowy do poświęceń, czekający na rozkazy - dawniej kościoła, dziś mediów, państwa. Kiedyś świadectwa świętych dziś kult bohaterów wtłacza się do głowy. Czyli martyrologie, jak za innych oddawać życie mając za nic siebie! Wiec cóż mogę tylko znów zaznaczyć, że myślenie i ocenienie świata bez wyczucia, a z góry narzuconymi etykietkami jest wynikiem indoktrynacji na idealnego niewolnika. To robi z człowieka ofiarę systemu narzucającego mu jak ma myśleć, jak postrzegać ciebie i rzeczywistość (oczywiście system i on mają różne interesy:) Ale obawiam się, ze ten kto nie zna prawdziwej wolności o tym nie wie, bo myśli, czuje i ocenia siebie sztucznymi kategoriami, którymi wyprano mu umysł od dziecka niczym w jednej wielkiej sekcie. I nie zauważa problemu bo podobnie ma cała masa (ogólnie jakie środowisko takie myślenie).

Ogólnie warto zauważać, że niewolnictwo nie zniknęło a wyewoluowało do subtelnej formy. Klasyczny niewolnik w zamian za ciężką pracę, ogólnie jej przymus dostawał dach nad głową, wyżywienie i opiekę medyczną. Współczesny w Polsce (podobno przeciętnie) zarabia tyle, że akurat starcza mu na to aby opłacić (czynsze, nawet za własne mieszkanie w jakimś obskurnym bloku za własne mieszenie horrendalnie wysokie) dalej na drożejące jedzenie.. i nie darmową opiekę zdrowotną, bo za wiele rzeczy musi dopłacać..
Jednak wierzy, że jest wolny bo ma wybór komu służyć..
Niewolnictwo to kwestia mentalności bezwolnej ofiary, która się podporządkowuje (myśląc i robiąc to co cała podobnych masa).


Po trzecie - mylisz się bo moja mama, nie powtarzała mi, że jestem wyjątkowy, a nawet zupełnie odwrotnie, bo ojciec w chwili słabości, po śmierci matki zakochał się, czy zauroczył, lub tylko zabawił.. (kto tam wie) z dziewczyną ze wsi, choć ostatecznie ambitną bo została inżynierem, robiąc karierę od asystentki do prezesa w jednej, ale jest tą i inną indoktrynacją przesiąknięta, że np. w jednej firmie siedzi całe życie i nigdy nie zdecydowała się wyjść na swoje, czyli jak ojciec być wolnym od wydzielanego z góry czasu pracy, od zwierzchników i bogacić się. (Być prezesem to nie znaczy właścicielem, a co najwyżej udziałowcem często zatrudnianym i ograniczanym przez tych co mając większość podejmują decyzje i tak naprawdę wysługują się, tymi którzy są wychowani w istnym KULCIE PRACY -czyli trudu, znoju, cierpienia, podporządkowania). Na szczęście wychowywała mnie ciotka (zatrudniona jako niania). Gdyby nie to pewnie sam byłbym jak większość "normalnych" ludzi, którzy przez niemal cale życie cierpią robiąc to czego nie chcą by dostać to czego chcą (czyli pracują z musu, bo wpojono im, że tak trzeba. Podejmują tematy dla pieniaczy, a nie dla siebie, dla przyjemności, satysfakcji. Przyjemność jak i egoizm w słowniku niewolnika są negatywnie nacechowane. Bo idealny niewolnik ma zapominać o sobie by poświęcać się i trudzić. Wtedy nie ma czasu na rozwój i do śmierci pozostaje głupi, czyli łatwy do manipulacji.

W wolnym czasie po pracy poddaje się go istnym seansom wyrafinowanej psychomanipulacji przedstawiając mu rzeczywistość w wypaczonym zwierciadle mediów, telewizji. Kiedyś prano mozgi w kościele, a teraz w kinie. Mało kto czyta książki, mało kto myśli samodzielnie, a co dopiero rozumie jak organizuje się świat i czym jest życie..

Więc pozory mylą.

zjonizowany

P.S.

Za osobę wyjątkową można się uważać samemu, niezależnie od wzorców jakie się otrzymuje w rodzinie (która zwykle nie adaptuje się do zmian w świecie będąc konserwatywna, nie zadowolona, zrzędliwa). W kościele urabiają człowieka na głupią owce, wmawiając straszne bajeczki, że niby życie to kara, gdzie chodzi o pokutę, cierpienia, umartwiania by zasłużyć na względny kapryśnego boga, bo w imię odpowiedzialności zbiorowej wszyscy stali się grzesznikami bo ktoś kiedyś zjadł jabłko z nie właściwego drzewa.. Dodając, że jeśli taki już nieźle zaszczuty człowiek się nie sprawi to trafi za karę do piekła na wieczne męki.. (och kurcze.. że to jest wyznawane.. aż trudno uwierzyć.. bo jak się czyta Biblie to są tam tak drastyczne rzeczy, że nadają się raczej na horror niż świata wizje, przedstawianą po części wrażliwym małym dzieciom).

Religia to jeden z głównych filarów systemu manipulacji.
Ale że bardzo dobrze działa to ofiary tej jednej wielkiej sekty trzymają się jej kurczowo..

Więc mimo, niszczącego indywidualność środowiska
wyjątkowość ma się we krwi o ile ma się tego świadomość
(szlachetną duszę czy coś). No nie wiem..
Tak czy inaczej jedni dają się urobić np. w szkole na marionetki, oceniające siebie masowymi kategoriami, a drudzy nie.

Wiec coś w tym jest..
Wyjątkowość zaczyna się od sposobu patrzenia na siebie..
Jeśli obserwuje się przez ludzi myślących podobnie
przypominających szarą bezwolną masę
to automatycznie postrzega się jako osobę wyjątkową.

Masa ma to do siebie, że oceniając (jak sekta, tymi programami, które im za młodu nakadzono do głowy) ściąga w dół, czyli urabia na swoją modłę. Czyli myślenia formułkami - dobre/złe.

Dla niewolnika myślenie o sobie ma być złe.
Dla niewolnika ciężka praca ma być dobra.

Dla osoby wolnej myślenie o sobie to podstawa.
Tak jak nie robienie rzeczy nie przyjemnych
(jak w tytułowej "Księżniczce na ziarnku grochu"
szlachectwo i dostojeństwo mierzy się wrażliwością na SIEBIE,
rodzajem wygodnictwa. Czyli dążenia do podwyższania jakości życia).

Metodą na to jest ciągły rozwój wg. tego co się CZUJE samemu
(a nie tego co głosi za wartościowe spowity niewolniczymi programami świat szarej masy, co dzień indoktrynowany w TV).

Większość osób nie rozwija się, a wegetuje myśląc i robiąc to samo.

To tyle jeśli chodzi o moje refleksie..

Uprzedzając z góry zdziwienie "że chciało się ci tyle pisać"
opowiem, że UWIELBIAM pisać (jak i czytać..)
i robię to BEZ TRUDU, z łatwością i przyjemnością.

Traktując dłuższe wypowiedzi jako przyjemną zabawę
(nie katorgę, karę, walkę czy rodzaj ciężaru
-jaki chyba z pisaniem dłuższych wypowiedzi
skojarzono w szkole. Gdzie trzeba było to robić przymusowo, na ocenę, w stresie i na czas. Oddając kartkówki, wypracowania itp.
________________________________________________________________________

Więc wszystko jest względne co dla jednych takie dla drugich inne.

Egoizm (jako myślenie o sobie, stawianie się w centrum świata) jest naturalnym sposobem realizowania się człowieka wolnego.

Być wolnym to mieć WŁASNĄ WOLĘ (wynikającą z punktu widzenia JA, czyli EGO).
Być niewolnikiem (bezwolnym) to nie mieć woli, bo nie mieć zwyczaju zarządzać sobą, swoim życiem ze swego punktu JA (EGO)
bo zostało potępione, przez sekciarskie wychowanie w kościele, szkole.. (a może też w rodzinie, gdzie próbowano złamać i podporządkować sobie dziecko - oczekując posłuszeństwa).

Więc być niewolnikiem to nie myśleć wg. siebie, a robić to czego się nie chce, czyli CIERPIEĆ (bo tylko samemu zna się swoje dobro, co i kiedy się CZUJE, że jest dobre. Uczucia są indywidualne, programy zakładane na umysł jako szablony myślowe są masowe).
Przeciętna osoba jest mentalnym niewolnikiem zaszczepionych jej wzorców myślowych (formułek, prawd, definicji, dogmatów - religia to skrajność, ale szkoła, kultura ma wiele dręczących ludzi "reguł" wg. których się oceniają, których trzymają mimo, że sprawia im to cierpienie).

Wobec masowego niewolnictwa, wyniszczenia myślenia o sobie..
mało kto jest szczęśliwy, mało kto robi to co lubi i cieszy się życiem.

Cóż jakoś życia to konsekwencja sposobu myślenia.

Jeśli nie wg. siebie (JA/ego) to wg. kogo iść przez życie..
Wg. wyniszczających sekt/religii (co szczycą się tym, że potrafią robić tak dobre pranie mózgu, że ludzie oddają zań życie - tzw. "świadectwa świętych"). Wg. systemu, który wyciska ludzi jak cytrynę.. pracują całe życie, a dostają głodową emeryturę (słyszałem ostatnio, że ZUS nawet zbankrutuje).
Wszystko jest wielokrotnie opodatkowane, tak że ludzie dostają jakieś ochłapy ze swojej pracy.. (wyzysk wydaje się być totalny).
Mimo to służą systemowi od czasu do czasu jako mięso armatnie, bo to im wtłoczono, aby NIE myśleli o sobie i POŚWIĘCALI się!

Rózne sekty (religie) i ideologie (nie tylko te totalitarne) pokazały, że ludzki umysł da się zaprogramować jak maszynę..
Wszystko da się wmówić (gdy złamie się EGO, czyli myślenie o sobie.. zrobi się z człowieka ofiarę manipulacji, podsuwając mu różne idee, odpowiedzi, godmaty, definicje co ma robić, co mam myśleć i co jest dla niego dobre.

Ostatecznie wmawiając mu się on się nie liczy,
że jest częścią machiny, której ma być podporządkowany.

O..
i tyle..

Kto nie myśli o sobie, kto nie ma WŁASNEJ woli,
ten cudzej się podporządkowuje, będąc OFIARĄ takiego czy innego systemu gotowych "prawd" (o tym co jest jakie - właśnie ETYKIETKI do tego służą, by myślał tak jak to władzy wygodne, czyli na pewno nie o sobie:)


Przemyśl to jeśli masz taką zdolność jeszcze.
(bo coś czuje, że Sary nie lubią szczególnie osoby religijne,
czyli mocno zindoktrynowane na myślenie podanymi z góry dogmatami. Czyli w istocie na NIE myślenie, a powtarzanie tego co się im wmówi).




zjonizowany

zieeew
serio łudzisz się, że ktoś przeczyta te Twoje peany na własną nieomylność? damn...

zjonizowany

P.S.: zwracasz mi uwagę, żebym nie oceniał Cię na podstawie tych Twoich pełnych samouwielbienia referatów a jednocześnie oceniasz osoby nie lubiące Sarah jako religijne (bo co, bo śmieje się z religii? świetne pójście na łatwiznę z Twojej strony) więc co to mówi o Twojej osobie?
skróć to lanie wody do max 5 zdań to pogadamy.

painmaker83

Dziękuję, za zainteresowanie
doceniając spostrzegawczość
Tak mam narcystyczne usposobienie
jak dużo wybitnych osób występujących publicznie,
dzielących się talentami i czerpiących z tego radość,
że są podziwiane. Część z nich być może bez tego typu determinacji nie ponosiło by tego ryzyka afiszowania się
(pozostając skromnymi, jak w średniowieczu anonimowymi artystami).

Przy okazji chęć bycia w centrum uwagi, ma swe źródło właśnie w tym, że rodzice dla dziecka jej nie mieli (a nie powtarzali mu jakie to jest wspaniałe i fajnie). Moi rodzice byli rodzicami w pewnym sensie nie obecnymi (dla mnie to pracoholicy, nie prowadzący życia rodzinnego, bo od rana do wieczora lub nocy w pracy. Nie dali dziecku niezbędnej uwagi, uważając, że cenniejsze od duchowych są wartości materialne którym się poświęcili.. chyba uciekając od domu, bo jakoś się źle dobrali). Więc każdy ma jakieś deficyty i stara się je je uzupełniać, dzięki temu nieraz tworzy jakieś dobro dla innych. Bo świat organizuje się w oparciu o wymianę (np. artysta - widownia, jedni lubią podziwiać coś nowego, ciekawego inni tworzyć coś dziwnego i być podziwiani).

Gdyby wszyscy byli tacy sami, to samo mieli i wiedzieli, umieli nie było by wymiany i każdy byłby ubogi, prowadząc nudne życie w świecie gdzie nic ciekawego się nie dzieje, nic nie można zdobyć, odkryć.. bo wszystko jest i już wiadomo.. (myślę, że mimo wszystko świat jest doskonały i świetnie się organizuje jako przebogate w możliwości pole atrakcji). No też czasem mam skłonność do narzekania, ale to raczej dawny ja (pozostałość przyzwyczajenia).

Tak więc jestem typem narcyza i myśląc pozytywnie wolę akceptować siebie dostrzegać korzyści, niż walczyć ze sobą w nierównej walce z własnymi uczuciami, czyli przykrej i skazanej na porażkę (serce jest silniejsze od umysłu wg. mnie).

Co do "Pójścia na łatwiznę" bardzo lubię te tematy:D
Czasem matka zarzucała mi, że idę po najmniejszej linii oporu (czyli idę na łatwiznę). Słyszy się to nie raz od ludzi, tu w sieci. To dla mnie bardzo ważny temat, rodzaj filozofii, systemu wartości.

Nasze życie codzienne zależy od systemu wartości jakimi kierujemy się zwykle podświadomie (jaki został wyrobiony chyba głownie w dzieciństwie, czasy szkolne itp. Choć wg. mnie stale środowisko silnie oddziałuje - osłabia lub wzmacnia dane wzorce).

Jeśli przyjrzeć się temu, tak zastanowić chwilę.
To podążanie łatwą drogą jest naturalne.
Trud, rodzi raczej opór, niechęć, zmęczenie (ogólnie cierpienie).

Można więc cenić sobie łatwe, miłe, szybkie (dogodne) rozwiązania, albo odwrotnie:

Trudne, nie miłe, pełne przeszkód i oporu, powolne zmagania (które na dłuższą metę zniechęcają do podejmowania inicjatywy, do robienia czegoś, podając nawyk odkładania lub ogólnie robienia tylko tego co konieczne.. Bo kto wrażliwy na siebie chciałby trudzić się, cierpieć ponad miarę, ponad wymaganą koniecznością potrzebę.
Dzięki takiemu negatywnemu uwarunkowaniu wyboru sposobu działania, ludzie realizują się niechętnie (żyjąc w ubogim, prostym, znanym schemacie i tak biegnie im życie przypominające wegetacje.. Trochę bez sensowne.. : szkoła i ew. kościół jako obowiązek, potem praca jako obowiązek i rodzina jako kolejny przymus (wytrzymać całe życie z jedną osobą bo "święte więzy małżeńskie". Moi rodzice nie rozwiedli się z uwagi na takie głupie zwyczaje, że nie wypada, bo co dzieci albo ludzie pomyślą, skoro już wzięli ślub.. i w ogóle.. wiec przez te dziwne zwyczaje uprzykrzali sobie życie do póki nie zamieszkali odzienie).

Co do Sary, podoba mi się ogólnie, ale szczególnie za poglądy nt. kościoła (znalazłem ją dzięki jej humorystycznej wypowiedzi nt. Watykanu - sprzedajmy Watykan i wykarmmy głodujących). Kościół głosi ubóstwo, a opływa w przepychu i złocie.. (to może drażnić - tak skrajny fałsz.. wyciąganie pieniędzy w tym od biednych -przypowieść o miłej Bogu ubogiej wdowie co na tace oddała ostatni grosz - po to aby wzrosły, a potem utrzymać pałace Watykanu itp).

Czytam odpisując jednocześnie..
Dopiero teraz widzę prośbę o 5 zdań..
Podziel tę wypowiedź na raty lub wrzuć na syntezator mowy. Sam tak czytam nie raz książki (słuchając jak radia jeżdżąc na rowerze lub spacerując po lesie:)

Uważam, że ułatwianie wszystkiego jest w życiu ważne.
Pójście na łatwizne, to wymyślenie maczugi..
koła, to stworzenie techniki, to wynalzaki, rozwój cywilizacji.
Bez tej idei, szukania łatwej drogi, ludzie nie wyszli by z jaskiń (tak jak odizolowane prymitywne plemiona do dziś żyjące w buszu).

To daje do myślenia co nie..
Jedni zatrzymali się w czasie mimo tysięcy lat..
Wciąż prymitywni..
a drudzy (tu my) latamy w kosmos
dochodząc do (wkrótce dla ogółu)
pełnej automatyzacji, gdzie maszyny,
roboty i sztuczna inteligencja
(będzie wyręczać ludzi w każdej pracy).

Niewolnictwo, kult trudu, ciężkiej pracy
poświęcenia i oceniania siebie z wyników
bezpowrotnie przeminą, a te czasy będą wspominane jak obecnie średniowiecze (z nie dobieżeniem, że można było tak myśleć i funkcjonować wiodąc ciężkie wypełnione pracą, dyscypliną, obowiązkami i zmęczeniem życie).

Ot tyle..
Ciekawy jestem czy ludzie wpadną na to co to za czynnik odgrywa rolę, w postępie.
Dlaczego jedni (ludzie z wierzchu tacy sami) mają opór przed zmianami, a drudzy do zmian dążą (jak ja wszystko chcąc ulepszać.. i dziwiąc się - tu znów wyjdzie mój narcyzm.. jak to możliwe, że ten postem idzie ludzkości tak opornie, tak wolno, skoro na wyciągnięcie ręki są ŁATWE, LEPSZE, MILSZE rozwiązania).

Chyba to kwestia podejścia.
Mentalności.

Jedni wolą chyba cierpieć, trudzić się
bo wmówiono im za dziecka,
że życie to kara za grzechy
i że poprzez cierpienie,
pokutę, wyrzeczenie
mają szansę na zbawienie!

To straszna indoktrynacja
trawiąca ludzkie umysły
na podświadomym poziomie
czyni przeszkodę na drodze
naturalnego rozwoju,
który tu (w cywilizacji)
jest już inicjowany,
przez wyjątkowe
(tak wyjątkowe)
jednostki,
mające
nowe
idee.

(których to JEDNOSTEK,
zabrakło w społecznościach odizolowanych
żyjących w buszu, dlatego oni nie rozwijają się jakby wcale)

To jest właśnie to..
Z pozoru podobni (dwie ręce, nogi, głowa i tułów)
ale duchowo, mentalnie niektórzy są inni, wyjątkowi
i to oni stanowią napęd do rozwoju, do zmian cywilizacji.
(wobec konserwatywnej masy, chyba bojącej się zmiany).

Jak czytam fora ludzie narzekają na nowości..
i wyobrażam sobie jak podobnie krytykowali
wynalezienie pierwszego narzędzia (np. maczugi lub kamieni jako broni. Może mówili by gdyby umieli -po co nam to ciężkie coś taszczyć ze sobą skoro zabijamy gołymi rękami..). Język to też innowacja..

Zatrzymanie na drodze rozwoju, było by jak śmierć.
Bo życie opiera się o ciągłą zmianę.
Jest dokąd zmierzać
(i ci co przychodzą z daleka to już czują - jakby wiedzą).


zjonizowany

Artyści (ogólnie, szczególnie typu Sary) to reformatorzy, buntownicy, podważający choćby święte schematy. Dzięki burzeniu starych totalitarnych systemów myślowych (jak oparte na dogmatach religie, zastraszające, każące podporządkowywać się) torujemy drogę dużym zmianą w świecie.. Który z czasem nie będzie przypominał tego zupełnie, tak jak współczesny nie przypomina średniowiecza, choć niektóre zwyczaje przetrwały dzięki kościołowi. Religia przypomina wirus komputerowy na ludzki umysł, który infekuje się na kolejne pokolenia.. To trudne zadanie, uświadamianie czym jest rzeczywiście.. ten majstersztyk psychomanipulacji, każący nazywać siebie świętym.

Myślę, że Sara jest znana ze swych anty kościelnych poglądów (zgaduję, że dlatego niektórzy szczególnie mogą jej nie lubić).

Ale to dla mnie ostatnio nie ma znaczenia.
Wolę żyć swoim życiem niż problemami innych:)
Bo życie jest wspaniałe gdy się zajmujemy wspaniałymi rzeczami (a przykre gdy przykrymi).

zjonizowany

po pierwszym akapicie dałem sobie spokój z czytaniem. ale żeby Cię nie urazić, też coś odpiszę:

Pierwszych rówieśników poznałem w przedszkolu. Wydali mi się bardzo dziwni: śmiali się i rozmawiali, i mieli wesołe miny. Nie lubiłem ich. Stale czułem się tak, jakbym miał się pochorować, dostać torsji, a powietrze było dziwnie białe i nieruchome. Malowaliśmy akwarelami. Sialiśmy w ogrodzie rzodkiewkę i po kilku tygodniach jedliśmy posoloną. Lubiłem przedszkolankę. Wolałem ją niż własnych rodziców. Miałem tylko kłopoty z chodzeniem do łazienki. Wciąż mi się chciało, ale wstydziłem się dać to po sobie poznać, więc wytrzymywałem. Okropne uczucie. Powietrze było białe, chciało mi się wymiotować, chciało mi się kupę i siku, ale nic nie mówiłem. A kiedy jakieś inne dziecko wracało z łazienki, myślałem: „Ty świntuchu, coś ty tam robił...”.
Dziewczynki były ładne, miały długie włosy i piękne oczy, ale ja myślałem tylko o tym, że one też chodzą do łazienki i robią tam to samo co wszyscy, chociaż udają, że wcale nie.
Przedszkole to było głównie białe powietrze...

W podstawówce czułem się trochę inaczej. Było sześć klas i niektórzy chłopcy mieli po dwanaście lat. Wszyscy mieszkaliśmy w biednych dzielnicach. Zacząłem wreszcie chodzić do łazienki, ale tylko na siku. Jak raz stamtąd wychodziłem, to zobaczyłem, że jakiś mały chłopczyk pije wodę z kranu. Większy chłopak zaszedł go od tyłu i pchnął twarzą prosto w kran. Kiedy mały podniósł głowę, miał połamane zęby i krew lała mu się z ust. Nawet woda była pokrwawiona.
– Tylko spróbuj się wygadać – powiedział starszy chłopak – to dopiero oberwiesz.
Mały wyjął chusteczkę i przytknął do ust. Wróciłem do klasy. Pani opowiadała nam o George’u Washingtonie i wiosce Valley Forge. Na głowie miała kunsztowną siwą perukę. Często biła nas po łapach linijką, kiedy uznała, że jesteśmy niegrzeczni. Chyba nigdy nie chodziła do łazienki. Nienawidziłem jej.

Codziennie po lekcjach jacyś dwaj starsi chłopcy zaczynali się bić. Bili się pod samym płotem za szkołą, tam gdzie nauczyciele w ogóle nie zaglądali. Szanse nigdy nie były równe; zawsze większy bił mniejszego, okładał pięściami i wgniatał w płot. Mniejszy próbował się bronić, ale nie miał startu. Już po chwili krew płynąca z twarzy zalewała mu koszulę. Ci mniejsi zbierali cięgi w milczeniu, nigdy nie prosili o litość, nie skamlali. W końcu większy chłopak cofał się i było po sprawie. Wszyscy szli do domu razem ze zwycięzcą. Ja wracałem sam, szybkim krokiem, z kiszkami pełnymi kupy. Póki trwały lekcje, a potem bójka, ani razu sobie nie ulżyłem. Zwykle mi się zresztą odechciewało, zanim wróciłem do domu. Przez jakiś czas nawet mnie to niepokoiło.

painmaker83

Przecież to nie ma odniesienia, jakiś luźny fragment opowiadania bez kontekstu.
Gdyby był jeszcze przyjemny, pouczający
a to jakaś negatywna, przykra, ciemna wizja.

zjonizowany

Zawiodłem się na forum filmowym.
Dawno przestałem oglądać TV
zarzucam także filmy.

Bo widzę, że to nic dobrego nie wnosi do życia.
Pusta zajmująca, często pełna przemocy, rodząca negatywne uczucia, czyli przykra bywa, że dołująca
masowa rozrywka. Sposób na przejście przez życie bez myślenia.. jako bierna istota, która chłonie to co się jej w TV poda.

To straszne.. nie rozwojowe środowisko
dla mnie nie miejsce. Teraz do tego forum nie pasje. Przerzucę się na czytelnicze, mające w życiu cele, pro rozwojowe (samodoskonalenie itp).

zjonizowany

zrób tak ale wcześniej postaw na rozwój swojej gramatyki bo stary, tego się nie da czytać...

painmaker83

Gramatyka przeszkadza tylko tym, którzy zostali sprawnie wytresowani w szkole na ocenianie siebie i ludzi na podstawie zapodanego wzorca.

Rozwój cywilizacji dąży do ulepszania, upraszczania i umilania sobie życia. Obserwuje się procesy unifikacji i eliminacji zbędnych problemów.

Dla mnie gramatyka mogła by już nie istnieć.
Problem istnieje dla tych, którzy jego wyznają.

W szkole człowiek doświadcza indoktrynacji podobnie jak w kościele. Dobrze wyprany umysł posiada tzw. uczucia religijne. Dobrze wytresowany uczeń posiada automatyczne (podświadome) wzorce: myślenia, postępowania, samopoczucia.

Prawdopodobnie stąd pochodzi nie umiejętność, nie możność (czy raczej nie smak) czytania stylu nie zgodnego z zapodanym (z góry) wzorcem tzw. poprawności.

Popatrz na to praktycznie - gramatyka utrudnia życie i jest zbędna. Kolejne reformy z czasem zapewne ją wyeliminują.

ProF_A_N_

Nie śmieje się z Islamu bo by straciła głowę, proste

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones